środa, 18 sierpnia 2010

Miś rządzi!

Według portalu Deser.pl 1/3 dorosłych nadal sypia ze swoim pluszowym misiem z dzieciństwa. W artykule powołują się na badania przeprowadzone w Wielkiej Brytanii na grupie 6 tys. dorosłych osób. Połowa z nich deklaruje, że nadal ma swojego ukochanego misia, a wiek każdego z nich to przynajmniej 27 lat. Czym misie pluszowe zasłużyły na takie wyróżnienie?

Czy sprawia to ich miękkość, która zachęca do przytulania się do nich? A może chodzi o to, że zabawką tą bawią się zarówno chłopcy jak i dziewczynki? Pluszowa zabawka może z powodzeniem zastąpić małe zwierzatko, o jakim często marzą małe dzieci. Może być powiernikiem, przyjacielem, słuchać sekretów szeptanych cichutko tuż przed zaśnięciem. Może być strażnikiem i obrońcą przed całym złem kryjącym się w codzienności, a zwłaszcza nocnych ciemnościach. Jest najczęściej ukochaną, ulubioną zabawką.



Ale zaraz, zaraz. Miś to przecież mały niedźwiedź. Jak to się stało, że groźne i niebezpieczne niedźwiedzie zamieniły się w sympatyczne, ciepłe misie? Dlaczego to właśnie miś stał się sztandarowym pluszakiem? Jest przecież tyle milszych, sympatyczniejszych zwierząt, ot choćby szczeniaczki, króliczki, kotki, ptaszki, delfiny. Decyzja szyjącej najpierw poduszeczki do igieł w kształcie słoni Niemki Margarete Steiff z lat 70. XX w., o produkcji pluszowych niedźwiadków wpłynęła nie tylko na dzieciństwo wszystkich maluchów na świecie, ale także później na literaturę i film. Gdyby nie jej decyzja, jak również prawie równoległa produkcja pluszaków rosyjskiego emigranta Morrisa Mitchoma w USA (od 1902 roku), nie powstałyby przygody misia Kubusia Puchatka, Paddingtona, polskiego Uszatka czy francuskiego Colargola. Byłoby nam szkoda, prawda?
Dlatego chrońmy pluszowe niedźwiedzie!
Czytaj na Deser.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz