sobota, 17 lipca 2010

Jak nie Baba Jaga to muzealnik!

W zakamarkach swej osobistej pamięci próbuję odnaleźć momenty, w których jako małe, nieświadome jeszcze co jest czym w świecie dziecko, byłam straszona. I czy w ogóle byłam?
Tak! Zdarzało się, że ktoś z otoczenia dorosłych przywoływał tajemnicze postacie Baba Jagi, Dziada czy Cyganki, które rzekomo miały mnie zabrać... Czy były to skuteczne działania? Wątpię. Długo jednak rozumiałam, że rodzic, czy wychowawca może stracić cierpliwość i uciec się do tak perfidnych środków "wychowawczych", by osiągnąć swój cel, czyli tzw. święty (chwilowy) spokój od rozbrykanego i wszędobylskiego dziecka.

Muszę tu jednak przyznać, że moja wyrozumiałość względem tego typu metody perswazji skończyła się, gdy podczas dyżurów przewodnickich, zdarzyło mi się kilka razy podsłuchać, jak rodzice mówią do dzieci coś w stylu: "Nie dotykaj tego, bo pani cię skrzyczy!" Za pierwszym razem uśmiechnęłam się w duchu i udałam, że nie słyszę. Za drugim, wzięlam głeboki oddech i przemilczałam sprawę. Przeprowadziłam potem krótkie dochodzenie wśród kolegów i koleżanek przewodników i okazało się, że niejednokrotnie doświadczali podobnych sytuacji. Za kolejnym więc razem, gdy znana scenka powtórzyła się, uśmiechnęłam się, wziełam głęboki oddech i poprosiłam sprytnych opiekunów, aby nie straszyli mną dzieci! Po czym krótko i fachowo wytłumaczyłam dziecku, dlaczego niektórych rzeczy w naszym muzeum dotykać nie można, pomimo tego, że są zabawkami. Szkoda, że tej roli nie przejmują wszyscy rodzice. Wizyta w naszym muzeum to najczęściej pierwszy kontakt dziecka z przestrzenią tego typu. To tu mały odkrywca ma po raz pierwszy do czynienia z autentycznymi obiektami z poprzednich epok. To tu uczy się obcowania z tradycją i dziedzictwem kulturowym. Wprawdzie nie dotyka tej historii dosłownie, ale patrzy, słucha, myśli, przeżywa... I nawet jeśli w tym przeżyciu jest nutka żalu, że nie można się pobawić stuletnią lalką, to pozwólmy dzieciom tego mądrze doświadczyć. W końcu, kiedyś te same dzieci trafią do muzeów, w których pokazywane są archeologiczne, prehistoryczne przedmioty z wykopalisk czy malarskie dzieła wielkich mistrzów. Czy i w tym wypadku obcowanie z muzealiami ma sprowadzić się do dotyku?
PS Znam takie dzieci, które potrafią odróżnić swoją zabawkę od zabawki-eksponatu. Nie straszono ich muzealnikami;) To również te dzieci, które z radością spoglądają na naszą muzealną Baba Jagę, która codziennie o 12.00 wylatuje z naszej wieży zegarowej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz