poniedziałek, 12 lipca 2010

Coś się chyba pomieszało...

Muzea zwykle przyjmują i oprowadzają wycieczki. Nam chyba coś się pomieszało, bo w te wakacje postanowiliśmy wycieczki organizować. Nie robimy tego dla kaprysu: jak pokazać dzieciakom prawdziwą wieś i warsztat zabawkarza? Jak poczuć prawdziwe wiejskie klimaty na warsztatach prowadzonych w sali konferencyjnej? Jak pokazać wiejskie zabawy na brukowanym dziedzińcu?


W sobotę pojechaliśmy do Cisownika, niewielkiej wsi obok Końskich. Mali i duzi wycieczkowicze mogli ostrzyć siekierę, mielić mąkę w żarnach, robić kaszę, masło w maselnicy, prać na tarze, machać cepem i ciągnąć wodę ze studni z żurawiem. Zabawy było co nie miara, prawie tak dużo jak nauki. Dla zmęczonych odkrywaniem ludowych klimatów wycieczkowiczów przygotowano poczęstunek: prażoki, czyli gotowane ziemniaki ubite z mąką, okraszone cukrem, cebulką lub słoninką oraz prawdziwy domowy kompot. Wszyscy wrócili do miasta uśmiechnięci i uzbrojeni w czapki z sitowia i drewniane frucki.Galerię z wycieczki znajdziecie na stronie muzeum lub na naszym profilu na Facebooku. Następna wycieczka już w czwartek. Tym razem odwiedzimy zabawkarza pana Włodzimierza Ciszka w jego warsztacie.

Sponsor warsztatów:

1 komentarz: